logo

Poczta Główna przy ul. Tuwima w Łodzi

obiekty - urzędy

Opis

Bohater powieści Marcina Andrzejewskiego "Tramwaj Tanfaniego", korespondent wiedeńskiej gazety, Rudolf Fechter, przyjeżdża do Łodzi, by napisać reportaż o mieście. Po napisaniu tekstu, postanawia wysłać go telegramem do wiedeńskiej redakcji. W tym celu udaje się na Pocztę Główną przy ul. Przejazd (ob. Tuwima 38) w Łodzi. Niestety, urzędnik pocztowy uznaje tekst za niecenzuralny i blokuje jego wysłanie. (Fot. z: Souvenir de Lodz. - Łódź, przed 1912).


"Rudi Fechter wysiadł z dorożki przy rogu Widzewskiej i Przejazd. W palcach czuł jeszcze przyjemne mrowienie od uderzania w klawisze maszyny do pisania. To był miły stan, bo pisanie artykułu niosło go samo, zdania zamykały się w zgrabne całości, opis płynął, meandrując pomiędzy osobistymi wrażeniami, a przedstawieniem faktów. Maszyna do pisania zamiast pióra okazywała się zbawienna, dużo łatwiej było nadawać długie telegramy. Woził od dłuższego czasu małego podróżnego Underwooda, zamykanego w dopasowanej walizce, lubił go coraz bardziej, szybko nauczył się pisania bez błędów. Stawał się przedłużeniem jego rąk, zwłaszcza, gdy niosła go wena. Słońce przebiło się przez deszczowe chmury, znów rozjaśniało mokre bruki i odbijało w witrynach. Korespondent, dzierżąc w ręku zapisaną kartkę papieru, skierował się ku wysokiej narożnej kamienicy o ciężkich proporcjach, gdzie szyld nad rogowym wejściem głosił: Gławnaja poczta - Hauptpostamt. Wbiegł sprężyście na schody, pchnął ciężkie drzwi i znalazł się w wysokim hallu z kolumnami i rzędem okienek za kontuarem. Na wielkim plafonie ściennym pysznił się rosyjski orzeł i złote trąbki pocztyliona oraz portret cara Mikołaja, patrzący surowo na interesantów i urzędników. W tym wielkim pomieszczeniu było tylko kilka osób. Dwóch żandarmów z karabinami stało przy wejściu pod oknem. Fechterowi nieprzyjemnie rzuciły się w oczy bagnety na sztorc. Korespondent podszedł do urzędnika w pierwszym wolnym okienku. - Chciałbym nadać telegram do Wiednia - powiedział po niemiecku, podsuwając swoją kartkę zapisaną równym drukiem. Urzędnik zerknął na tekst, przebiegając go oczami. - Adresat? - spytał z rosyjskim akcentem. - "Wiener Zeitung", Mariahilf, Wiedeń".