logo

Teatr Wielki Fryderyka Sellina przy ul. Legionów w Łodzi (ob. nie istnieje)

obiekty - kultura i sztuka

Opis

Bohater powieści Marcina Andrzejewskiego "Tramwaj Tanfaniego", wiedeński dziennikarz Rudolf Fechter, piszący o mieście reportaż, na zaproszenie znajomej, Łucji Zdrojewskiej, aktorki i fabrykantki, udaje się na spektakl "Romeo i Julia" do Teatru Wielkiego Fryderyka Sellina. Teatr zlokalizowany jest przy ul. Konstantynowskiej 16 (ob. Legionów) w Łodzi. Fechter udaje się tam dorożką. Wnętrze teatru pozytywnie zaskakuje wiedeńczyka i wywiera na nim duże wrażenie, zwłaszcza w porównaniu ze skromnym otoczeniem budynku.(Fot. z: Souvenir de Lodz. - Łódź, przed 1912).


"Teatr Wielki Sellina - powiedział dorożkarz z kozła. Fechter wychylił się zza postawionej budy powozu na ciemną ulicę, znaczoną tylko lampami pełgającymi w oknach domów. - To tutaj? - Tak jest. Szanowny pan pójdzie w to podwórze, tam, gdzie światła. [...] Miejsce zdawało się nie mieć nic wspólnego z teatrem. Od strony Konstantynowskiej widać było szerokie podwórko, bez frontowej kamienicy, za to z niskimi oficynami po bokach, pełnymi szyldów. Gazowe oświetlenie witryn, włączone mimo późnowieczornej pory, wskazywało, że część sklepów i składów towarowych była jeszcze czynna. Za oficynami jaśniał blaskiem nieduży skwer, i szczyt elewacji budynku, wystający zza dachów po prawej stronie. [...] Za zaułkiem wychynął nagle po prawej dwupiętrowy okazały gmach, z portykiem wspartym na czterech kolumnach, oświetlony jasno elektrycznym światłem niczym pomniejszona wiedeńska opera. [...] Jasnożółta, proporcjonalna elewacja błyszczała światłem z okien, widać było przez nie wielkie kryształowe kandelabry na piętrze. [...] Fechter wszedł do hallu, wspartego na dwóch kolumnach, odmalowanego na jasno. [...] Przeszli wzdłuż długiej galerii obrazów na ścianie - wszystkie przedstawiały sceny antyczne lub okcydentalne, ujęte w złote ramy. Chłopak otworzył drzwi do loży, ukłonił się grzecznie. Fechter podziękował i wstąpił do środka między fotele obite bordowym pluszem. Zerknął na olbrzymie, owalne wnętrze widowni z piętrami podpartymi drewnianymi słupami. Tego się nie spodziewał. Z zewnątrz budynek robił wrażenie, mimo wszystko, skromne - schowany na tyłach posesji, z widocznym jedynie frontem, wciśniętym pomiędzy tyły kamienic. Tutaj imponował rozmiarem. Widownia była niespodziewanie duża, trzykondygnacyjna, porównując ją do znanych sobie mniejszych wiedeńskich teatrów, mógł sądzić, że na ponad tysiąc osób. W centralnym punkcie wisiał kilkumetrowy kryształowy żyrandol. Wszystko robiło imponujące wrażenie swoim rozmachem, tak kontrastującym ze skromnym otoczeniem teatru".

"- Zawsze będzie pan tu mile widziany, Rudolfie. - Po raz pierwszy wymieniła jego imię, co sprawiło mu przyjemność. - Będzie pan dla mnie odpoczynkiem od tutejszego towarzystwa, które, sam pan zresztą zobaczy, nie zawsze jest na kulturalnym poziomie Wiednia... Więcej tu się mówi o wekslach, dyskontach, żyrach i kredytach, niż o teatrze czy poezji. Sam się pan przekona. Zapraszam na wtorkową premierę "Romea i Julii" w Teatrze Wielkim u Sellina. Słyszał pan o Sellinie? - Coś obiło mi się o uszy. - Fechter skinął głową. - Bardzo ciekawy człowiek. Właściciel największego teatru w Łodzi, niezwykły entuzjasta. Człowiek niezmożony. [...] To już jego trzeci z kolei teatr. Usiłuje krzewić kulturę w tym włókienniczym zagłębiu pieniądza. [...] Premiera będzie po niemiecku".