logo

Kamienica przy ul. Głowackiego 56 w Łodzi

obiekty - budynek

Opis

W kamienicy przy ul. Głowackiego 56 w Łodzi akcja powieści Adrianny Michalewskiej i Izabeli Szolc "Dziewczyny chcą się zabawić" toczy się dwutorowo - w dwóch czasach. Na początku poznajemy jej pierwszą mieszkankę, uwięzioną w getcie Żydówkę Różę, piszącą listy do ukochanego Polaka - Kazimierza. Róża wszystkie napisane i niewysłane listy zamyka w pudełku po czekoladkach i ukrywa w piecu. W czasie likwidacji getta, w słoneczny sierpniowy dzień 1944 r., młoda kobieta wyskakuje przez okno. Po latach zniszczoną kamienicę przeznaczono do rozbiórki. Pozostaje w niej tylko starszy pan - Kazimierz Łęcki, który okazuje się dawnym ukochanym Róży, który po wojnie szukał jej śladów i zamieszkał w jej mieszkaniu, czekając na znak od niej. W kamienicy pojawiają się dziewczyny z zespołu "Trip" i uruchomiają swoje studio muzyczne. Dołącza do nich perkusista Robert. Jedna z dziewczyn, Monika, po ucieczce z domu zamieszkuje u pana Kazimierza. Tam odwiedzający dziewczynę Robert odkrywa w piecu ukryte listy. Okazują się one znakiem od Róży, na który przez kilkadziesiąt lat czekał pan Kazimierz. Po przeczytaniu listów ukochanej starszy pan umiera.


"Wiedziała o kamienicy, która ma w przyszłości zostać wyburzona. Przekonała Amelię, że to odpowiednie miejsce dla prób zespołu Trip. W dodatku za darmo [...] Kamienica stała przy pozbawionej sklepów wąskiej ulicy, której rozchybotany chodnik upstrzony był psimi kupami. Fasada z czarnego kamienia zdawała się pochylać ku dziewczynom. Łypała w ich stronę ślepym okiem wybitej szyby, a miejscami straszyła piracką opaską z napuchniętej od deszczu pilśniowej płyty. Żadnych kwiatów na parapetach, żadnej suszącej się bielizny, w oknach żadnej podglądającej babci. Istny dom duchów. Mimo wszystko widać było ślady dawnej świetności budynku. Płaskorzeźby zamieniły się w reliefy zniszczone brakiem konserwacji i naznaczone biedą, która nigdy nie chciała stąd odejsć [...] Popędziły na piętro, po omacku szukając najlepszego miejsca na studio. Puste mieszkania straszyły kurzem, odrapanymi ścianami i walajacymi się wszędzie gazetami [...] Po dłuższych poszukiwaniach weszly do kolejnego pustego mieszkania. Miało drewnianą podłogę z desek, drewniane drzwi i olbrzymie okna, wpuszczające do środka mnóstwo światła [...] Pokój, gdzie mogły ćwiczyć był ogromny [...] W rogu stał kaflowy piec, pamiętający jeszcze lepsze przedwojenne czasy. Dostojny i piękny, istne dzieło sztuki [...] Nagle drzwi z mieszkania naprzeciwko otworzyły się z trzaskiem [...] Z chmury lawendy wyszedł drobny, jakby zmumifikowany staruszek [...] Dziwak. A co on w ogóle robił w opuszczonej kamienicy?".

"Kobiecy zespół szuka perkusistki. Przesłuchania odbędą się 28 lutego, ulica Głowackiego 56, od rana".

"- Na razie na trzecie piętro. Tam jest trochę miejsca, jest ciepło, jak pan Kazimierz przygotuje ci kąt, wstawimy tam łóżko i za kilka godzin będziesz miała swój mały pokoik [...] Pan Kazimierz ze swoimi dziwactwami trochę ją przerażał, ale liczyła na to, że wszystko się ułoży. Że przywyknie do tych wypchanych ptaków i tajemnic, których nie chciała poznać".

"- Było ukryte w piecu. Jeden kafel się obluzował, wyjąłem go i zobacz [...] W środku były koperty przewiązane niebieską wstążką [...] - Listy - cicho powiedział Robert. - Ciekawe, skąd się tam wzięły? - Ktoś je ukrył [...] - Co tam macie? - Głos dziadunia sprawił, że oboje podskoczyli [...] - Było w piecu [...] - Czy pan wie, kto tu wcześniej mieszkał? [...] - Mieszkam tu od czterdziestego piątego roku - powiedział cicho. - Jak tylko udało mi się wrócić na Głowackiego. - A przedtem? W czasie wojny? - Tu było getto. Ulica z jednej strony była w getcie, a z drugiej po aryjskiej stronie [...] - Dlaczego pan tu wrócił po wojnie? - Monika czuła, że za tym pytaniem stoi tajemnica. - Dlaczego pan tu nadal mieszka? - Tyle lat czekałem. Na jakiś znak. - Na znak?. - Była piękna. Kochałem ją. To mieszkanie - rozejrzał się wokół - było własnością jej ojca. Ojca mojej Róży. Powoli otworzył trzymaną na kolanach kopertę".