logo

Dworzec PKP w Kutnie

obiekty - transport

Opis

Kutnowski dworzec kolejowy z lat 90-tych XX w. przedstawiony jest w powieści Rafała Cichowskiego "Requiem dla analogowego świata" jako miejsce brzydkie, brudne i czasem niebezpieczne. Jednak to stamtąd czterech przyjaciól odjeżdża, postanawiając na krótko uciec z domu. W budynku dworca pracuje również matka Chudego. Fakt ten ułatwia rodzicom "zbiegłych" nastolatków ustalić ich miejsce pobytu. (Fot. z: Kutno poprzez wieki. T. 2. - Kutno ; Łódź, 2011, fot. A. Andziak).


"- Czekam na drugiej stronie - mówi Berlin i odwraca się w samą porę, by dostrzec światło pociagu majaczące na wylocie z dworca, tuż przed przejazdem nad Łąkoszyńską, nie dalej jak pół kilometra od nas [...] Berlin rusza biegiem w stronę pędzącej lokomotywy [...] Modlę się w duchu, żeby to był towarowy, próbując sobie przypomnieć, co może lecieć na Warszawę o osiemnastej trzydzieści. Mama dziesiąty rok robi na kolei. Jak byłem młodszy często zabierała mnie do siebie do biura mieszczącego się na zatęchłym poddaszu dworca. Bawiłem się komputerem na ogromne miękkie dyskietki, rysowałem na papierze do drukarki i wkuwałem na pamięć rozkłady jazdy. Dawno mnie tam nie było".

"Chudy, o której odchodzi ten pociąg? - Za dwadzieścia minut! - krzyczę za nim, gdy przebiegamy przez most nad Ochnią. Skręcamy w Rychtelskiego i biegniemy dalej, wzdłuż bocznic kolejowych. Nasze płuca palą żywym ogniem, ramiona i plecy bolą, obite od bagaży, a pot leje się strumieniami po skroniach, mimo że noc wcale nie jest ciepła. Ale już niedaleko. Już za chwilę wpadniemy do tunelu, a później na peron, odjedziemy stąd i tylko to się liczy. Mijamy rząd zaparkowanych taksówek i zbiegamy w podziemia. Zatrzymuję się przy gablocie z odjazdami. Kroś pociagął jej z buta i szkło wpadło do środka, ale rozkład dalej wisi. Nasz dworzec cały wygląda jak po wojnie. Nawet Kazik o nim zaśpiewał piosenkę, że jest tu tak brudno i brzydko, że pękają oczy, ale po prawdzie to jest jeszcze gorzej. W poczekalni śpią żule i czasem tak bardzo śmierdzi tam kupą, że nawet sokiści nie chcą tam wchodzić. Chłopaki z Wenecji mają tu blisko, więc często przychodzą wypić sobie piwko na peronie i skroić przyjezdnych czekających na przesiadkę na zewnątrz. A jak już nic nie jeździ, to tłuką szyby w wiatach i malują na ścianach żydowskie gwiazdy, a w nich logo ŁKS-u. Po nocy lepiej tu nie przychodzić. Dlatego z ulgą przyjmujemy do wiadomości fakt, że pamięć mnie nie zawiodła i pociąg będzie podstawiony za dwie minuty. Trzeszczący głos poleca odsunąć się od krawędzi peronu".